Mobilność jako usługa zmienia reguły gry
Współdzielenie rowerów, hulajnóg czy samochodów może być receptą na bolączki zatłoczonych i zanieczyszczonych miast. To jednak tylko początek. Usługi transportowe dostępne na życzenie w elastycznym modelu idealnie wpasowują się w trendy postępu technologicznego.
XXI wiek przyniósł mnóstwo technologicznych rewolucji. Od iPhone’a, przez szybki internet, po tanie smartfony czy wearables. Wkroczyliśmy w erę innowacyjnych startupów, które rosną tak szybko, że potrafią zmieniać reguły gry całych gałęzi rozrywki lub transportu. Weźmy tylko przykład ze Spotify. Przychody branży muzycznej sukcesywnie spadały, począwszy od 2001 roku. Jedni tłumaczą to premierą Napstera, który spopularyzował muzyczne piractwo, drudzy wskazują na niedopasowanie modelu dystrybucji do potrzeb fanów. Ludzie nie chcieli płacić za całe płyty, skoro słuchali tylko singli.
Spotify dał im możliwość wygodnego dostępu do dowolnych utworów za przystępną cenę. Jak chcesz i kiedy chcesz – w formie usługi. To zmieniło reguły gry. Dziś streaming odpowiada za połowę przychodów branży.
Podobną rewolucję wprowadził Netflix. Przedsiębiorstwo zaczynało jako wypożyczalnia płyt DVD, ale w 2007 roku zdecydowała się na zmianę wizerunku firmy i wejście w streaming. Usługa na życzenie idealnie wpasowała się w elastyczny model życia Milenialsów, którzy swoje seriale chcieli oglądać na dowolnym urządzeniu w dowolnym czasie. Kontrastowało to z telewizyjną ofertą, która wymagała tygodniowego oczekiwania na premierę nowego odcinka i zarezerwowania sobie czasu przed telewizorem niezależnie od indywidualnych planów.
Netflix zaczął tworzyć własne treści, wycinając pośredników. Wiele z jego seriali stało się światowymi hitami, co doprowadziło do exodusu klientów telewizji kablowej i satelitarnej. Tzw. cord-cutting osiągnął maksimum w ostatnim kwartale 2018 roku, kiedy umowy z tradycyjnymi dostawcami rozwiązało blisko milion klientów.
Dzisiejszy transport publiczny przypomina sytuację telewizji naziemnej. Ma jeden program, czyli rozkład jazdy i kilka kanałów tematycznych, czyli środków transportu. Wymaga stawienia się na przystanku o określonej godzinie i dostosowania do natury zatłoczonego w godzinach szczytu pociągu czy spóźniającego się autobusu. Brakuje tu elastyczności, która cechuje szyte na miarę usługi XXI wieku.
Świat nie znosi jednak próżni. Stąd pojawienie się hulajnóg, rowerów, skuterów i samochodów do wypożyczenia, które podbijają ulice naszych miast. Usługi firm takich jak Bird, Nextbike, Lime czy Hive w krótkim czasie stopiły się z miejską tkanką i z każdym dniem zyskują nowych użytkowników. Podobnie jak w przypadku Netfliksa czy Spotify – aby stać się ich klientem, wystarczy smartfon i kilka tapnięć w ekran. Jedziesz jak chcesz i kiedy chcesz. Analogii do technologicznych gigantów jest aż nadto.
Netflix spopularyzował filmy jako usługę, a Spotify jako usługę od lat dystrybuuje muzykę. Obecnie wchodzimy zaś w czas transformacji dla transportu. Mobilność jako usługa sprawia, że użytkownicy szybciej i wygodniej docierają do swoich destynacji, a miasta są mniej zatłoczone, bo ludzie dzielą się pojazdami, zamiast samotnie podróżować do pracy i parkować auto na cały dzień. Zyskuje również środowisko, bo silniki spalinowe zastępujemy elektrycznymi.
Prywatne auta znajdują się w odwrocie prawie wszędzie – od Singapuru, przez Wielką Brytanię, po Stany Zjednoczone. Trendy w Polsce są odwrotne, ale troska o środowisko naturalne i zmiany legislacyjne (miasta mogą już pobierać opłaty za wjazd do centrów) mogą w niedługiej przyszłości odmienić lokalny krajobraz. Rośnie w końcu pokolenie bardzo świadome negatywnych skutków smogu, których kusi wizerunek firmy oferującej alternatywny i ekologiczny sposób transportu, ale także będące za pan brat z nowymi technologiami. Młodzi przedkładają używanie nad posiadanie i są przyzwyczajeni do natychmiastowego dostępu do spersonalizowanych usług. Tego nie zaoferuje ani własny samochód, ani komunikacja publiczna.